Wieczorny chillout, obowiązek szczęśliwej kobiety

Hej Kochani ! 

Temat dzisiaj bardzo ważny, a więc o tym, jak być kobietą szczęśliwą. W nadmiarze codziennych zadań, pracy, kursów, ogarniania domu, siebie i całego wszechświata staram się znaleźć chwilę relaksu, kiedy mogę przestać myśleć, odprężyć się, zdjąć z siebie cały psychiczny bagaż i po prostu odpocząć.

I wcale nie muszę wyjeżdżać nagle w Bieszczady (choć z wielką chęcią bym to zrobiła), wystarczy ciepły kocyk, kilka ulubionych kosmetyków, książka, dobra płyta, herbata z miodem i sokiem malinowym, nie obrażę się też za kawałek ciasta marchewkowego i świeczkę z biedronki o zapachu wanilii za 3,50.



Dlaczego ta chwila czasu dla siebie jest taka ważna? Nie tylko regenerujemy swoje ciało, ale koimy nerwy, zrzucamy stres i nabieramy energii na kolejny dzień walki ze światem. 
Nie zawsze znajdzie się te kilkadziesiąt minut, ale wychodzę z założenia, że jak coś zaplanuje i bardzo chce, to się uda. I tak, około trzech razy w tygodniu, wieczorem, przed pójściem spać, pozwalam sobie na chillout.



Dlaczego kupuję płyty, w dobie rządzącego światem muzyki i nie tylko YouTube? Bo lubię wspierać artystów, których muzyki kocham słuchać, bo nie muszę się wściekać na reklamy i dziwne podpowiedzi, które zawsze doprowadzają mnie do aktualnie granej non stop w radiu i wszędzie indziej piosenki, bo po prostu lubię wersje płytowe, które bardzo często mają w sobie ciekawe niuanse, dodatkowe przejścia, inne melodie, których brak w wersji internetowej. Dlatego wieczorami puszczam sobie ulubieńców, którzy wprowadzają mnie w dobry nastrój.



Ulubione kosmetyki do wieczornej pielęgnacji i regeneracji, to dla mnie nie tylko super działanie ale i świetny zapach. Peeling od Oriflame Swedish Spa to jest sztos pod każdym względem. I nie muszę mieć wanny (nad czym ubolewam), żeby po kąpieli poczuć się jak nowo narodzona. To solne cudo sprawia, że czuje się jak po drogim spa. 



Kokosowy balsam do ciała od Avon sprawił, że zaczęłam regularnie nawilżać moje ciało. Serio, gdyby nie ten zapach to pewnie dalej balsamowałabym się raz na miesiąc. A tak to, mam motywację, bo lubię ładnie pachnieć.


Nie zapominam nigdy o twarzy, bo źle by się to dla mnie skończyło. Akurat o tą część ciała dbam najbardziej. I o ile mogę pominąć dłuższy rytuał pielęgnacji ciała, to kilkuetapowy proces dbania o skórę twarzy odbywam codziennie. Dzięki temu moja twarz mnie lubi i rzadko robi mi psikusy.

Oczywiście ostatni etap do dobry klimat, gdzie wcale nie potrzeba grubych pieniędzy, a zaledwie kilka zapachowych świeczek z Biedronki, lampki, które zawiesimy sobie w pokoju i filiżanka ulubionej herbaty, a efekt murowany. A rano wstając do pracy, serdecznie sobie podziękujemy.

Olove

Komentarze

Popularne posty